piątek, 28 marca 2014

Rozdział XXIII

"Opiekuńczość mężczyzny wyzwala we mnie wielkie wzruszenie, które bardzo łatwo zamienia się w zauroczenie. Nie daj Boże odda mi on swój sweter, czapkę na uszy naciągnie, dłonie w dłoni ogrzeje! Nie daj Boże się zatroska, czy aby jadłam śniadanie, albo się bólem głowy zatrwoży! O, wtedy przepadłam!" - Anna Janko



Teraz czekała mnie droga do mieszkania załatwionego przez Kurka. Podałam taksówkarzowi kartkę z adresem i po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Powoli zaczęłam iść ciągnąc za sobą dwie walizki. Doszłam do windy i czekała mnie kolejna niespodzianka tego dnia. Na drzwiach wisiała kartka z napisem w języku rosyjskim. Nic nie zrozumiałam, ale wywnioskowałam, że muszę iść na 8 piętro pieszo. Po wciągnięciu walizek na drugie piętro stwierdziłam, że się poddaje i zaniosę torbę, a później wrócę się po resztę.
Bartek mi powiedział, że ktoś będzie na mnie czekał w mieszkaniu żeby dać mi klucze, dlatego też zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Kiedy nikt mi nie otwierał wykonałam czynność ponownie. W końcu się otworzyły a przed moimi oczami pojawił się chłopak owinięty w pasie ręcznikiem.
- Przepraszam, musiałam pomylić mieszkania - powiedziałam po angielsku i zaczęłam powoli schodzić po schodach.
- Czekaj - krzyknął chłopak, a ja się odwróciłam - to Ty jesteś Ola?
- Em. Tak.
- To nie pomyliłaś mieszkań - oznajmił i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Nie do końca rozumiem - powiedziałam - Bartek powiedział mi, że załatwił mi mieszkanie.
- No tak - przytaknął chłopak.
- To co Ty tu robisz? - zapytałam.
- Mieszkam - oznajmił szybko - masz mieszkanie i mnie w komplecie.
- To żart?
- Słuchaj - zaczął siadając na przeciwko mnie - jestem siatkarzem. Nawet się nie przedstawiłem. Maxwell Holt - powiedział zawstydzony i podał mi rękę - Ale wracając do tematu. Bartek zadzwonił do mnie i powiedział, że szuka dla Ciebie mieszkania na 4 miesiące. Nie mogłem nic znaleźć i pomyślałem sobie, że mnie tak na prawdę bardzo często nie ma w mieszkaniu i zaproponowałem mu, że możesz u mnie się zatrzymać na ten czas. Wiedział, że się nie zgodzisz, dlatego postawił Cię przed faktem dokonanym. Nawet nie odczujesz, że tu jestem.
- Nie wiem czy Ty wiesz na co się piszesz - oznajmiłam śmiejąc się.
- Jakoś damy radę. A Ty tylko z jedną torbą? - zapytał.
W tym momencie sobie przypomniałam, że przecież moje dwie walizki czekają na mnie na drugim piętrze, szybko zbiegliśmy po nie. Na szczęście stały całe i zdrowe.
Jak się okazało Max wiedział o mnie zdecydowanie więcej niż ja o nim. Przecież był kolegą Matta, jak mogłam o tym zapomnieć.
- Liczyłem, że wam się uda - powiedział w pewnym momencie.
- To było dość dziwne - odpowiedziałam - poza tym ma dziewczynę.
- Miał - oznajmił - rozstali się od razu po jego powrocie z Polski.
Po tych słowach wmurowało mnie. To po co przed wylotem mówił mi o dziewczynie skoro od razu po przylocie do Rosji z nią zerwał? Może chciał mi coś jeszcze powiedzieć? Te i jeszcze tysiąc innych pytań zaprzątało moją głowę kiedy leżałam na łóżku. Ale czemu mam się zamęczać tym skoro byłam teraz szczęśliwa z Aleksem, którego chyba ściągnęłam myślami, bo właśnie do mnie dzwonił.
Kiedy obudziłam się rano, Maxa nie było już w mieszkaniu. Na stole leżała kartka:
"Błagam zrób jakieś zakupy, bo inaczej będziemy jedli papier". Zabawne - pomyślałam, no ale nie zostało mi nic innego jak ubrać się i iść do jakiegoś sklepu. Podczas zakupów, porozumiewanie się na migi opanowałam do perfekcji, ponieważ pani nie rozumiała nic po angielsku. Ale na całe szczęście udało się i do mieszkania wróciłam obładowana torbami. Drzwi były otwarte co oznaczało, że albo Max wrócił z treningu, albo, że nie zamknęłam drzwi.
- Ola, to Ty? - usłyszałam głos Holta, czyli jednak wrócił z treningu.
- Tak - odpowiedziałam i puściłam torby na podłogę.
- Trzeba było powiedzieć to bym ci pomógł to wnieść - oznajmił Amerykanin, no tak winda nadal nie działała.
- Jak miałam Ci powiedzieć? - zapytałam zerkając na niego.
- No tak, racja - przytaknął.
Po rozpakowaniu zakupów przypomniało mi się, że w końcu przyjechałam tutaj, żeby się leczyć a nie robić zakupy. Dlatego też, chwilę później Max zawiózł mnie do szpitala gdzie od razu zostałam skierowana do pokoju jakiegoś lekarza.
- Pani Aleksandra? - zapytał mnie w języku angielskim mężczyzna kiedy weszłam do gabinetu.
- Tak - odpowiedziałam zdenerwowana.
- Jestem John McKibben, i będę się Panią zajmował - oznajmi i gestem ręki wskazał na krzesło - wraz z innymi lekarzami przygotowaliśmy cały plan dotyczący twojego całego leczenia.
- To od czego zaczniemy? - zapytałam.
- Chcemy Pani zrobić wszystkie niezbędne pytania - odpowiedział - najlepiej dzisiaj, zaraz.
- Dobrze - powiedziałam, a po chwili przypomniałam sobie o Maxie który czekał na mnie przed gabinetem - tylko potrzebuję chwilę.
- Panie doktorze - usłyszałam za plecami - chyba jeden z siatkarzy na Pana czeka.
- Oczywiście, już idę - odpowiedział pielęgniarce i zwrócił się do mnie - to za 10 minut zaczynamy.
Lekarz przepuścił mnie w drzwiach i ruszyłam w stronę Holta powiedzieć mu o wszystkim.
- Max - powiedziałam równocześnie z doktorem i zmierzyliśmy się wzrokiem.
- To wy się znacie? - zapytaliśmy ponownie razem i wybuchnęliśmy śmiechem.
Oczywiście na początku zostaliśmy zapytani czy przypadkiem nie jesteśmy razem, ale kiedy Max powiedział, że to ja jestem 'tą' Olą od Matta już nie pytał o więcej. Jak się okazało doktor John, a w sumie John był lekarzem reprezentacji USA i stąd się znali z chłopakami. A to skąd wiedział o mnie i co oznaczało, że jestem 'tą' Olą od Matta to wiedzieli tylko oni. Wytłumaczyłam Holtowi, że będę miała teraz badania i, że wrócę sama do domu, lecz on stanowczo zaprotestował i powiedział, za trzy godziny będzie wracał z treningu to mnie odbierze.
W ciągu 2.5h przeszłam wszystkie możliwe badania. Rozpoczynając od badania krwii, a kończąc na spirometrii. Czułam się zmęczona, i chciałam jak najszybciej trafić do mieszkania, wykąpać się i iść spać. Na całe szczęście nie musiałam czekać na Maxa, bo już był. Szybko dotarliśmy do mieszkania i od razu wskoczyłam do łazienki.
- No wychodzisz czy nie? - Holt dobijał się do drzwi.
- Już idę - odpowiedziałam.
Jak się okazało Amerykanin czekał na mnie z kolacją. Gotował zdecydowanie lepiej niż mój chłopak, jak się okazało, wszystkiego nauczył się od Andersona kiedy mieszkali razem. No tak, rzeczywiście, ten smak był znajomy.
Kolejne dni mijały tak samo. Mieszkanie->Szpital->Mieszkanie. Jednak teraz miałam zostać na trzy dni w szpitalu, bo chcieli zrobić operacje kolana, która miała je wzmocnić. Strasznie się denerwowałam, ale w głowie cały czas powtarzałam słowa Aleksa które powiedział mi przed wyjazdem 'Nic nie tracisz, a możesz zyskać'.
Kiedy zaczynałam powoli kontaktować po narkozie poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę i kciukiem gładzi wierzch mojej dłoni.
- Czy ja umarłam i jestem w piekle? - zapytałam kiedy zobaczyłam Maxa
- Ej wypraszam sobie, byłbym idealnym aniołem! - oznajmił Holt i dumnie wypiął pierś.
- Polemizowałabym - odpowiedziałam, a Amerykanin zaczął mnie łaskotać.
W szpitalu spędziłam jeszcze dwa dni, Max był u mnie tak często jak się tylko dało, mimo to, że wcale nie musiał (pewnie Kurek go prosił). Mimo to, ze znałam go niedługi czas to spędzanie z nim czasu sprawiało mi coraz większą przyjemność.
Na całe szczęście mój pobyt w szpitalu dobiegał końca i mogłam wracać do mieszkania. Niestety byłam całkowicie zależna od Holta który jak na złość się spóźniał. Siedziałam na szpitalnym łóżku i co chwilę zerkałam na zegarek na ścianie, w końcu rozległo się pukanie, a po chwili w drzwiach stanął nie kto inny jak Matt Anderson.
- Gotowa? - zapytał.
- Ale że co? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Zbieraj się - rzucił szybko - Maxowi przedłużył się trening.
Po drodze do auta przypomniało mi się, że przecież wczoraj Moskwa grała z Zenitem, więc pominęłam pytanie skąd Matt się tutaj wziął. Rozmowa w samochodzie wcale się nie kleiła, ale droga ze szpitala do mieszkania nie zajmowała więcej niż 5 minut, więc nie musiałam dalej się męczyć z tą niezręczną ciszą.
- Ok, dziękuję. Dalej trafie sama - powiedziałam kiedy Anderson wysiadł razem ze mną.
- Możesz mieć problem - odpowiedział.
- Jaki znowu problem? - zapytałam zirytowana.
- Winda nie działa - oznajmił.
Cholera! Wszystko było dzisiaj przeciwko mnie. Pierwsze dwa piętra dzielnie walczyłam wchodząc o kulach, ale w oczach Matta widziałam zniecierpliwienie. Dlatego też, w trakcie wchodzenia na 3 piętro przerzucił mnie przez ramię i zaczął mnie nieść.
- Przytyłaś - oznajmił kiedy już prawie byliśmy na miejscu.
- Spadaj - rzuciłam i wbiłam mu palec między żebra po czym on zaczął się śmiać a ja razem z nim, aż nagle zobaczyłam Aleksa.
- To ja możenie będą wam przeszkadzać - oznajmił Serb po czym szybko zbiegł po schodach.
- Alek! - krzyknęłam - Alek do cholery.
- Jak kocha to wróci - powiedział Matt stojący tuż obok mnie.
- Zamknij się już, dobrze? - zapytałam retorycznie - Ty to wszystko umiesz spieprzyć.
- Ale Ola..
- Idź już - zaproponowałam.
I po chwili zostałam sama przed drzwiami mieszkania, a ten dzień zapowiadał się tak dobrze. Próbowałam dodzwonić się do Aleksa kilka razy ale nie odbierał. Z jednej strony nie rozumiałam o co mu chodziło, przecież tylko się śmialiśmy, ale z drugiej, dobrze wiedział co czułam do Matta. Kiedy zadzwoniłam do Konstantina poinformował mnie, że nie ma pojęcia co zrobiłam Alkowi, ale on nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Przez tą pieprzoną nogę nawet nie mogłam się ruszyć z mieszkania, żeby pojechać do hotelu i sobie z nim wszystko wyjaśnić. Wysłałam Serbowi jeszcze kilka esemesów, ale nie odpisał. W końcu do mieszkania wrócił Holt.
- Dobrze, że jesteś -powiedziałam kiedy zobaczyłam Amerykanina.
- Mogłbym powiedzieć to samo - oznajmił smutny i usiadł obok mnie - słyszałem, że miałaś trochę nieudaną niespodziankę pod drzwiami.
- Widzę, że szybko się rozeszło - odpowiedziałam - a Tobie co się stało?
- W sumie to nic - powiedział wzruszając ramionami - moja dziewczyna mnie zdradziła, rozstaliśmy się, a tak to nic specjalnego.
- Do dupy z takim życiem - oznajmiłam i wtuliłam się w Holta a on gładził mnie po plecach. Było mi go strasznie szkoda. Jak jakaś dziewczyna mogła zostawić tak fajnego chłopaka. Widziałam, że strasznie to przeżywa w środku, ale nie chce tego pokazywać. Potem długo rozmawialiśmy, i w końcu Holt zasnął z głową na moich kolanach, a ja nie chcąc go budzić zdecydowałam się spać w pozycji siedzącej.
Rano ustaliliśmy plan działania dla mnie. Miałam jechać na halę razem z Maxem przed meczem i porozmawiać z Atanasijeviczem jeżeli będzie miał ochotę oczywiście. Winda nadal nie działała więc z mieszkania do auta dostałam się na plecach Maxa. Przed drzwiami moskiewskiej hali rozstaliśmy się. Max poszedł do szatni, a ja planowałam wdrapać się na trybuny i czekać na Aleksa.
- Wiedziałem że przyjdziesz nas dopingować - powiedział Kłos kiedy mnie zobaczył.
- A skąd wiesz, że akurat Was? - zapytałam.
- Max Cię już przekupił? No ładnie..
- Lepiej powiedz mi gdzie jest Aleks - oznajmiłam, a Karol wskazał mi ręką na szatnie i już chwilę później pukałam do drzwi pomieszczenia w którym miał być mój chłopak. Nikt nie odpowiadał dlatego nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Atanasijevicz rzeczywiście tam był, siedział z słuchawkami na uszach.
- Cześć - powiedziałam, a on wyłączył muzykę - chciałam pogadać.
- Trochę mi przeszkadzasz - oznajmił chłodno.
- A to przepraszam, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś znalazł kilka minut po meczu - zakomunikowałam zirytowana i wyszłam z szatni. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi.
- Poczekaj - krzyknął w moją strone Aleks i dobiegł do mnie - jestem pajacem, prawda?
- Przez grzeczność nie zaprzeczę - powiedziałam - Kocham Cię idioto strasznie, a Ty mi sceny zazdrości urządzasz i nie pozwalasz sobie nic wytłumaczyć. Myślałam, że w sprawie Matta wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Wiem, przepraszam - oznajmił - Sam nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Ja też nie - odpowiedziałam i uderzyłam Aleksa kulą w brzuch - należało Ci się.
- Po meczu się rozliczymy - zakomunikował i pocałował mnie w czoło.
Na to całe rozliczenie musiałam czekać dobre trzy godziny, bo mecz rozstrzygnął się dopiero w złotym secie który wygrała Skra.
Wieczór zaczęliśmy od kolacji, w jednej z fajniejszych restauracji w Moskwie, a potem szybko przenieśliśmy się do mieszkania, w końcu mieliśmy co nadrabiać. Długo opowiadałam Aleksowi, jak to wszystko tutaj wygląda, ale wiedziałam, że loczkowi wcale nie to było w głowie. Przez całą moją wypowiedz jeździł palcem po moim udzie, a kiedy skończyłam zaczął mnie całować.
- Z moją nogą może być trochę trudno - oznajmiłam Atanasijeviczowi kiedy rozpinał mój pasek od spodni.
- Dla chcącego nic trudnego - oznajmił i zaniósł mnie do sypialni.
Zdarzyliśmy zjeść śniadanie, a nawet nie do końca i już musieliśmy się zbierać, bo samolot odlatywał chwilę po 10. Na lotnisku miałam ochotę wsiąść razem z nimi i wrócić do domu. Brakowało mi tutaj wszystkich. Ze łzami w oczach wróciłam do mieszkania i chciałam zacząć się pakować i jak najszybciej być w domu. Powstrzymał mnie Max który powiedział żebym go nie zostawiała tutaj samego. I nie zostawiłam. Ale 2 tygodnie później to on mnie zostawił, bo Zenit miał mecze w tak różnych miejscach, że do Moskwy wrócą dopiero za 12 dni. Pierwsze dwa dni dłużyły mi się strasznie. A trzeciego dnia zjawił się gość.

Ciężko, bo ciężko ale jest.
Czyta to ktoś? Zostawcie jakiś znak, że jesteście ;) 

sobota, 22 marca 2014

Wybaczcie, ale mam zastój i brak jakiejkolwiek motywacji. Pisanie mi idzie strasznie ciężko, ale myślę, że na początku kwietnia powinno się coś pojawić.