'Słodząc życie nie mieszaj zbyt często'
Nasze świętowanie nie skończyło się po jednym drinku i do pokoju trafiłam na rękach Michała. Rano obudziłam się z potwornym kacem, aż mi było wstyd. Jak się okazało za godzinę mieliśmy jechać na lotnisko. Na całe szczęście mój współlokator był taki cudowny i spakował mnie. Nie miałam pojęcia jak mu się odwdzięczę. Droga na lotnisko i cały lot był męczarnią strasznie źle się czułam w sumie jak cała drużyna. Ferenc był przekonany, że to z powodu zmęczenia, i z tej okazji dał nam dwa dni wolnego, a potem mieliśmy się wszyscy spotkać w Łodzi gdzie miałyśmy grać z Niemkami. Chciałam jak najlepiej wykorzystać wolne dni. Na całe szczęście Alek był w Polsce, bo mieli grać z naszymi chłopakami w Krakowie. Niewiele myśląc zamiast lotniska w Warszawie wybrałam to w stolicy małopolski. Przed samym wylotem poinformowałam mojego chłopaka, że około 14 będę w Krakowie, a on obiecał, że odbierze mnie z lotniska. Na moje szczęście cały lot przespałam, a kiedy wysiadłam z samolotu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to blond loczki, a chwile później rzuciłam się na te loczki.
- Tęskniłam, strasznie - powiedziałam wisząc na szyi siatkarza
- Ja tak troszkę - oznajmił, a palcami pokazał ilość 'tęsknoty' za co dostał sójkę w bok - okej, okej, może trochę bardziej.
Nie mieliśmy dużo czasu, bo chłopaki o 20 mieli mecz z Polakami, a Alkowi udało się wyrwać z ostatniego przed meczem treningiem. A ja miałam tyle mu do powiedzenia. Przecież za dwa dni znowu się rozjeżdżaliśmy, a ja miałam podjąć decyzje w sprawie klubu.
- Dostałam propozycję gry od dwóch zagranicznych klubów - oznajmiłam kiedy weszliśmy do mojego hotelowego pokoju.
- Świetnie mała - zachwycił sie Alek - od jakich?
- Od Zenitu i Piacenzy - zakomunikowałam.
- No to chyba decyzja jest jasna - oznajmił, a ja tylko się skrzywiłam nie wiedząc o co chodzi - Włochy, to oczywiste. A nie to wcale nie takie oczywiste, przecież w Zenicie gra Matt.
- Nie bądź złośliwy.
- Oj no dobrze - powiedział obejmując mnie ramieniem - Pojedźmy razem do Włoch, ja też mam ofertę z Piacenzy.
- A Ankara?
- Włochy będą lepsze. Nie pod względem finansowym, ale tam będę mógł grać w pierwszym składzie. A w Turcji, to raczej mało możliwe. I co najważniejsze, będziemy tam razem.
- Na pewno? - zapytałam.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. Na pewno - oznajmił całując mnie w czubek głowy.
To co najtrudniejsze zostało załatwione, a może najtrudniejsze przede mną. Przecież muszę o wszystkim powiedzieć rodzicom i znajomym. Nie wiem na ile tam wyjadę może na jeden sezon, a może na 4.
- Kolejne dziecko mi ucieka - powiedziała moja rodzicielka kiedy przedstawiliśmy jej razem z Alkiem co zadecydowaliśmy
- Wiesz, że to nie tak - oznajmiłam łapiąc ją za rękę - to dla mnie świetna okazja, więcej może się już nie powtórzyć.
- Ewa, Ola ma racje - zakomunikował mój tata siadając bok mamy.
- Ale Jacek, jak to będzie, kto się do mnie będzie przytulał? - zapytała i zauważyłam, że uśmiech wkradł się na jej usta.
- No własnie córciu, ciężko mi będzie Cię zastąpić, ale będę się starać. Przysięgam! - przyrzekł tata, układając ręce jak do ślubowania.
Jednak najcięższą rozmową okazała się ta z prezesem i trenerem Magin. Uwierzyli we mnie i pozwolili mi grać mimo to, że nie od samego początku dawałam radę, a ja po jednym sezonie już uciekam. Na całe szczęście oni mieli inne podejście do tej sprawy. Ucieszyli się, że będę mogła się rozwijać i życzyli mi powodzenia, a ja obiecałam, że jeżeli wrócę do Polski to tylko do nich - o ile tylko będą mnie chcieli.
Na początku września zakończyliśmy razem z Alkiem sezon reprezentacyjny. Do rozpoczęcia Ligi został nam ponad miesiąc. Niby dużo czasu, ale tak naprawdę nie mieliśmy nic załatwione. Jedyne co udało nam się uzgodnić z naszymi klubami to wspólne mieszkanie, które powinniśmy jeszcze urządzić. Musieliśmy przewieźć nasze rzeczy i co najważniejsze pożegnać się z naszymi znajomymi.
9 września staneliśmy przed naszym nowym mieszkaniem.
- Oby to był dobry rozdział w naszym życiu - powiedziałam kiedy loczek przekręcał klucz w zamku.
- Będzie na pewno - oznajmił po czym złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.
Mieszkanie było dwa razy takie jak to Alka w Bełchatowie, a do tego było piętrowe. Zawsze chciałam takie mieć. Własnie się spełniały marzenia małej dziewczynki, aż sama się do siebie uśmiechnęłam. Nie zdążyłam dobrze przejść całego dołu kiedy usłyszałam biegnącego Aleksa.
- Chodź szybko coś zobaczyć - zawołał
- Już idę
- Szybko, szybko - ponaglił mnie, po czym zniecierpliwiony wziął mnie na ręce i kazał zamknąć oczy. Kiedy dostałam zgodę na ich otworzenie okazało się, że znajduje się na balkonie, z którego było widać całą panoramę miasta.
- Tu jest pięknie - zakomunikowałam przytulając się do Aleksa.
- Coś jeszcze ci pokaże - zakomunikował i złapał mnie za rękę - tutaj będzie nasza sypialnia.
- Jestem całkowicie za!
- Tak więc trzeba ochrzcić tą naszą sypialnie - oznajmił z tym swoim uśmiechem, a tuż po chwili jego ręce powędrowały na moje pośladki, a usta znalazły drogę do mojej szyi.
Klub przechodził całkowitą przebudowę. Dużo dziewczyn odeszło po nieudanym poprzednim sezonie i z tego powodu zaryzykowali i postawili na nowe i młode zawodniczki. I w sumie wyszło im to na dobre. Na początku było nam ciężko się zgrać, ale z dnia na dzień rozumiałyśmy się lepiej. Najpierw każda z nas chyba chciała pochwalić się swoimi umiejętnościami, wydawało mi się, że to jest wyścig szczurów. Na całe szczęście trwało to tylko do momentu kiedy poszłyśmy na lampkę wina po treningu, ale na lampce się nie skończyło. Chyba tak miało być. Po tym wieczornym wyjściu wszystko szło lepiej, a my zaczęłyśmy tworzyć drużynę. Nie tylko na boisku ale także poza nim. Nie raz kiedy któraś z nas miała problem sprawdzało się powiedzenie 'jeden za wszystkich, wszyscy za jednego'. Byłam dumna z tego, że mogę być częścią tej drużyny.
Z Alkiem było jeszcze lepiej. Bałam się, że przerośnie nas bycie 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, ale na całe szczęście moje obawy były zbędne. Staliśmy się sobie bliżsi niż wcześniej. Wspieraliśmy się w trudnych momentach, i co najważniejsze nadal byliśmy przyjaciółmi, nie zgubiliśmy tego.
Z Matem nie widzieliśmy się. Nawet kiedy przyjechał razem z Zenitem na mecz przeciwko drużynie Alka nie poszłam na hale żeby zobaczyć widowisko. Nadal bałam się konfrontacji. Rozmawialiśmy czasami przez telefon, ale takie rozmowy to zupełnie coś innego niż rozmowa twarzą w twarz. Byłam pewna swoich uczuć do Alka, ale już raz przy nim mózg mi się wyłączył. Nie chciałam tego powtórzyć. Nasza znajomość była dziwna, czasami nawet miałam ochotę ją zakończyć, bo to mnie po prostu męczyło.
We Włoszech wszystko byłoby świetnie gdyby nie to, że brakowało mi mojej rodziny i przyjaciół, co prawda rozmawialiśmy prawie codziennie ale to nie było to samo. Widzieliśmy się w święta i to tylko przez dwa dni, bo plan rozgrywek był strasznie napięty. Pod koniec sezonu miałam już powoli dość. Nie wiedziałam, że aż tak mi będzie brakować moich najbliższych. Ale przecież sama tego chciałam.
Sezon przeleciał mi w oka mgnieniu. Zajęłyśmy 4 miejsce na koniec. Nie było najgorzej, ale miałyśmy apetyt na lepsze miejsce. Będziemy miały okazję pokazać swoją moc już we wrześniu. Miałam nadzieję, że spędzę dwa miesiące nic nie robiąc, ale oczywiście dostałam niespodziankę od Ferenza. Powołanie do reprezentacji!
Dostałam dwa tygodnie wolnego które starałam się wykorzystać jak najlepiej. Rozjechaliśmy się z Alkiem.On poleciał do Serbii, bo miał tylko kilka dni wolnego przed zgrupowaniem, a ja cały pierwszy tydzień spędziłam w domu z rodzicami i Olim, który cały czas zabraniał mi znowu wyjeżdżać. Po siedmiu dniach nicnierobienia zostałam wyciągnięta przez mojego brata i Natalie z Bartkiem nad jezioro. Jak się okazało nie pojechaliśmy tam w piątkę. Na miejscu było już kilka siatkarzy z rodzinami.
Siedziałam na leżaku, słońce cudownie świeciło, dookoła biegały dzieciaki, a gdzieś dalej widziałam chłopaków wariujących w wodzie i dziewczyny leżące na pomoście. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa moje oczy.
- A Ty dlaczego nie z nimi? - usłyszałam znajomy głos tuż za uchem
- Matt?! - krzyknęłam i zerwałam się z leżaka. Nie wiedziałam jak powinnam zareagować. Na całe szczęście on wiedział.
- No chodź tu - rzucił Anderson i rozłożył ręce, a ja podeszłam i przytuliłam się - dobrze Cię widzieć, tęskniłem.
- Ja też - odpowiedziałam chociaż nie do końca byłam pewna tego co mówię.
Wszyscy zareagowali z wielkim entuzjazmem na widok Matta, a w szczególności Natalia z Bartkiem. A ja czułam się strasznie nieswojo. Tak bardzo chciałam, żeby teraz był tutaj Alek. Ale muszę radzić sobie sama. Do tego wszystkiego musiałam dzielić nie pokój z Mattem, ale łóżko. Co za złośliwość losu!
Wieczorem rozpaliliśmy, upiekliśmy kiełbaski, a kiedy dzieci poszły spać polał się alkohol. A mówią, że sportowcy nie piją. Jasne. Nasi sportowcy przez cały rok tak odzwyczaili się od dużej ilości alkoholu, że po niedługim czasie każda z dziewczyn musiała zaholować swojego partnera do łóżka, a mi przypadł nie kto inny jak Anderson. Mimo to, że droga do'naszego'pokoju nie była długa to musieliśmy robić kilka przystanków, dzięki którym dowiedziałam się, że Matt od przyszłego sezonu będzie reprezentował Skrę. Kiedyś chciałam, żeby grał w Polsce, bylibyśmy bliżej siebie. A teraz? Sama nie wiem. Cieszyłam się, ale dla mnie to i tak wiele nie zmieniało. Po długiej drodze dotarliśmy do łóżka.
- Nie odpuszczę sobie Ciebie - wybełkotał Matt kiedy kładłam sie obok niego.
- Proszę Cie, za dużo wypiłeś - odpowiedziałam.
- Wiem co czuje - oznajmił po czym odwrócił się na drugi bok i zasnął.
Rozdział napisany, trwało to i trwało. Przepraszam, ale ostatnio cięzko jest mi się zebrać i coś napisać mimo to, że mam w głowie ułożoną całą historie. Będę sie starać dodać coś w miarę szybko, chociaż nie chce nic obiecywać, bo wyjdzie jak zawsze.
Mam prośbę, jeżeli to czytacie zostawcie w komentarzu kropkę czy cokowiek innego ;)