'Nie ma większej nienawiści, niż
zrodzona z bliskości' - Wiesław Myśliwski
Momentalnie moje oczy powiększyły się do
wielkości pięciozłotówek, a chwilę później zaszkliły się.
- Gratuluje - odpowiedziałam powstrzymując
płacz i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Ale Ola, poczekaj - wołał za mną -
pozwól mi wytłumaczyć.
Ale te słowa już do mnie nie docierały.
Szybkim krokiem przechodziłam przez lotnisko, a później przez parking, aż w
końcu dotarłam do samochodu. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam znaleźć
kluczyków, kiedy wsiadłam dałam upust swoim emocją i rozpłakałam się. W mojej
głowie echem odbijało się zdanie 'mam dziewczynę w Rosji'. Nie mogłam się
opanować. To wszystko za dobrze się układało, szczęście nie trwa wiecznie na
pewno nie w moim wypadku. Po dłuższym upływie czasu odpaliłam samochód. Droga
poprowadziła mnie do mieszkania Natalii i Bartka w Bełchatowie. Drzwi otworzyła
mi moja przyjaciółka, była sama. Od razu zobaczyła, że coś jest nie tak, a ja
nie mogłam się powstrzymywać. Opowiedziałam jej o wszystkim. Dopiero kiedy do
mieszkania wszedł Bartek i pokiwał tylko głową na mój widok skojarzyłam fakty.
On o wszystkim wiedział, to o to wtedy pokłócili się z Mattem. Byłam wściekła
na niego, że nic mi nie powiedział.
- Jak mogłeś - krzyczałam i okładałam go pięściami
po rękach którymi się bronił.
- Spokojnie - mówił cicho - spokojnie.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-zapytałam nie przerywając czynności.
- Uspokój się - krzyknął i złapał mnie za
ręce, po czym gestem poprosił, Natalie, żeby zostawiła nas samych.
- Ale cholera Bartek - odpowiedziałam
i spuściłam głowę w dół. Wtedy on otoczył mnie swoimi ramionami i tak zostałam
aż do momentu kiedy się uspokojiłam.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. - zaczął-
Tak, wiedziałem o wszystkim, nie mam zamiaru kłamać. Ale wiesz dlaczego Ci tego
nie powiedziałem? Widziałem jaka jesteś z nim szczęśliwa, już dawno taka nie
byłaś. Nie chciałem tego przerywać, miałem nadzieje, że sprawa się jakoś
rozwiąże, że Anderson zrobi coś innego. Nie wiem w tym momencie co tak na prawdę
myślałem. Przepraszam..
- To ja przepraszam - odpowiedziałam i
usiadłam na sofie.
- Wiesz, że traktuje Cię jak siostrę i
chce dla ciebie wszystkiego najlepszego - odparł i kciukiem wytarł kolejną łze
spływającą po moim policzku - ułoży się Mała, zobaczysz.
- Jakoś pewnie tak.
Obudziłam się, i zobaczyłam Bartka
krzątającego się po kuchni. Zapytał mnie czy chcę herbaty, a ja tylko kiwnęłam
głową i schowałam głowę pod koc którym byłam przykryta. Po chwilę obok mnie
usiadł Kurek z herbatą w ręku dla mnie.
- Gdzie Natalia? - zapytałam biorąc od
niego herbatę.
- Pojechała do Łodzi załatwić jakieś
sprawy wraca jutro - zakomunikował.
- Przecież mogła pojechać ze mną -
oznajmiłam - i tak się zaraz zbieram.
- No chyba nie - odparł - nie puszczę cię
w takim stanie, zostaniesz na noc, wrócisz rano.
- Ale..
- Czy Ty zawsze musisz mieć jakieś ale?
Posiedzimy, obejrzymy jakiś film, porzucamy się popcornem. Dawno nie mieliśmy
czasu żeby tak sobie poprostu pobyć.
- Może i racja.
Tak więc zaczeliśmy oglądać horror, był
wyjątkowo beznadziejny. No ale czego mogłam się spodziewać po Bartku. Jedyny
moment kiedy się przestraszyłam to gdy zadzwonił dzwonek do mieszkania, a
chwilę później pojawił się uradowany Cupko. Już na wejściu oznajmił, że Aleks
rozstał się z dziewczyną, a raczej ona z nim. Podobnież Atanasijevic strasznie
to przeżywa, a Konstantin się z tego cieszy. Dziewczynę Aleksa trudno było
lubić, a jeszcze ostatnio bardzo zaszła Cupkovicowi za skórę. Był tak
zaaferowany tym rozstaniem,że prawie zapomniał, że Aleks ma za kilka dni
urodziny i zdałoby się coś zrobić. Bartek oczywiście zgodził się, ale ja nie
byłam do końca do tego przekonana. Po pierwsze nie miałam pomysłu na prezent
dla Serba, po drugie nie przepadaliśmy za sobą, a po trzecie i najważniejsze
nie miałam najzwyczajniej w świecie ochoty. Oczywiście próbowałam się wykręcać
na wszystkie sposoby nie wspominając sytuacji z Mattem, ale w końcu odpuściłam,
bo i tak wiedziałam, że z Cupkiem nie wygram. W czasie kiedy Bartek odprowadzał
Serba do drzwi ja poszłam się wykąpać, potem szybko wskoczyłam na sofę i
przykryłam się kocem.
- Ale chyba ty tutaj nie zamierzasz spać?
- zapytał Kurek jednocześnie wycierając włosy ręcznikiem.
- No a niby gdzie mam spać? -
odpowiedziałam na pytanie pytaniem.
- Podpowiem Ci - zaczął - jak pójdziesz
korytarzem do końca to tam się znajduje taki magiczny pokój. Nazywa się
sypialnia.
- No co Ty nie powiesz, ale ja nie mam
zamiaru z Tobą spać - oznajmiłam.
- Hm, trudno nie masz wyboru -
zakomunikował i jednym ruchem zarzucił mnie sobie na ramię.
Nie kłóciłam się, bo to nie miało
większego sensu. Odsunęłam się od niego jak najbardziej, ale kiedy Bartek
usłyszał, że pociągam nosem, przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem. W
tym momencie cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela jak on.
- No tak czego mogłam się spodziewać
zostawiając was samych - usłyszałam rano rozbawiony
głos mojej przyjaciółki.
- Nie mogłem się powstrzymać - zażartował
Kurek i cmoknął Natalie w czoło.
- Szczerze? Nie wiem czy to dobrze, czy
źle ale nie jestem ani trochę zazdrosna – oznajmiła z pełnym przekonaniem. I
dobrze. Nie miała o co. Znaliśmy się z Bartkiem od dziecka. Razem chodziliśmy
do podstawówki, potem razem do gimnazjum,
aż w liceum nasze drogi się rozeszły. W między czasie byliśmy razem, ale nie
długo. Zgodnie stwierdziliśmy, że przyjaźń zdecydowanie bardziej nam pasuje, i
tak zostało aż do dzisiaj.
Chwilę później Natalia zebrała się robić
śniadanie, Bartek poszedł się ubrać. A ja? Leżałam
na łóżku, i ręką jeździłam po miejscu obok mnie. Jeszcze dwa dni temu o tej
godzinie, obok mnie był Matt i byłam tak cholernie szczęśliwa. A teraz?
Leże i kolejny raz w ciągu 24 godzin wycieram łzy znajdujące się na moim
policzku. Koniec, czas się ogarnąć.
Ubrałam się, i już po chwili stałam przy drzwiach wyjściowych zakładając buty.
- A Ty gdzie? - zapytał Bartek opierając się o drzwi.
- Wracam do Łodzi - zakomunikowałam -
muszę załatwić kilka spraw.
- Sprawy nie uciekną, a śniadanie powinnaś
jeść.
- Nie, jadę. Muszę się spotkać z trenerem
i z dziewczynami, muszę im powiedzieć - oznajmiłam
i opuściłam głowę.
- Będzie, dobrze. Musisz być dzielna.
Poczekaj chwilę, to pojadę z Tobą.
- Dam sobie radę, okej? Jestem dużą
dziewczynką,
- Dobrze, jakby coś było nie tak wiesz
gdzie nas szukać.
Droga do minęła mi wyjątkowo szybko. Zaparkowałam
auto w garażu i weszłam do domu. Tam niestety była mama. Nie miałam ochoty z
nikim rozmawiać, liczyłam, że szybko prześlizgnę się do swojego pokoju i tam
się 'zabunkruje'. Jednak to nie było
takie proste.
- Już się bałam, że poleciałaś z Mattem do
Rosji - zażartowała moja rodzicielka kiedy
mnie zobaczyła.
- Nigdzie się nie wybieram - oznajmiłam
sucho.
- Ola coś nie tak? - zapytała - nie
wyglądasz najlepiej.
- I nie czuje się najlepiej - powiedziałam
- ale nie chce o tym rozmawiać.
- Dobrze, rozumiem. Wiesz gdzie mnie
szukać.
Leżałam na łóżku już od kilku dobrych
godzin i wsłuchiwałam się w słowa jednej z piosenek.
'You were strong and I was not
My
illusion, my mistake
I was careless, I forgot
I was careless, I forgot
I did'
Ten tekst tak bardzo do mnie trafiał. Jakby był napisany dokładnie
o mnie. Poczułam, że zbliża się kolejna chwila słabości, i że łzy zaczynają mi
znowu napływać do oczu, więc szybko
wstałam wyłączyłam muzykę i usiadłam na łóżku. 'Olka ogarnij się' powtarzałam
sobie cały czas.
Po południu znalazłam się na sali gdzie przez ostatnie dwa lata
przygotowywałyśmy się wraz z dziewczynami do Mistrzostw Europy na które w
ostateczności nie pojechałam z wiadomych powodów. Drzwi od pokoju trenera były
otwarte. Już na mnie czekał, z daleka rozpoznałam sylwetkę pana Tomka.
- Dobrze Cię widzieć - oznajmił kiedy usiadłam na krześle. - brakowało nam Cię strasznie.
- Czas się przyzwyczaić - powiedziałam.
- Wiem o wszystkim, nasz reprezentacyjny lekarz był cały czas w kontakcie z twoim lekarzem. Ale bardziej mnie interesuje to, co Ty chcesz teraz zrobić?
- A co mogę zrobić? Nic. Czas nauczyć się żyć normalnie bez siatkówki.
- Nie, ja Ci na to nie pozwolę. Rozumiesz?! Pamiętasz, kilka razy pytałyście mnie dlaczego zakończyłem swoją karierę zawodniczą? Lekarz powiedział mi to samo co Tobie. Rozumiem co czujesz w 100%, ale nie pozwolę Ci się poddać. Jesteś zbyt ważna dla drużyny. Informację, o twoim stanie zdrowia dostałem podczas Mistrzostw Europy i rozmawiałem z różnymi ludźmi i lekarzami. Okazało się, że jednak twoje schorzenie jest do wyleczenia.
- Dobrze Cię widzieć - oznajmił kiedy usiadłam na krześle. - brakowało nam Cię strasznie.
- Czas się przyzwyczaić - powiedziałam.
- Wiem o wszystkim, nasz reprezentacyjny lekarz był cały czas w kontakcie z twoim lekarzem. Ale bardziej mnie interesuje to, co Ty chcesz teraz zrobić?
- A co mogę zrobić? Nic. Czas nauczyć się żyć normalnie bez siatkówki.
- Nie, ja Ci na to nie pozwolę. Rozumiesz?! Pamiętasz, kilka razy pytałyście mnie dlaczego zakończyłem swoją karierę zawodniczą? Lekarz powiedział mi to samo co Tobie. Rozumiem co czujesz w 100%, ale nie pozwolę Ci się poddać. Jesteś zbyt ważna dla drużyny. Informację, o twoim stanie zdrowia dostałem podczas Mistrzostw Europy i rozmawiałem z różnymi ludźmi i lekarzami. Okazało się, że jednak twoje schorzenie jest do wyleczenia.
- Ale jak to? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Podobnież jest jakaś kuracja w szpitalu która trwa 2 do 3 miesięcy. W przypadku, że już kiedyś twój staw kolanowy był uszkodzony, to wzmacniają go operacyjnie. Mało lekarzy decyduje się na coś takiego, ale zdarzają się wyjątki. Mój kolega obiecał, że dowie się wszystkiego i da mi znać. I wtedy to już będzie tylko zależało od Ciebie, czy chcesz spróbować.
- Jeżeli będzie tylko taka możliwość to oczywiście, że tak - odpowiedziałam a w moim sercu od razu pojawiła się nadzieja.
- To dobrze, bo pamiętaj dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.
- Podobnież jest jakaś kuracja w szpitalu która trwa 2 do 3 miesięcy. W przypadku, że już kiedyś twój staw kolanowy był uszkodzony, to wzmacniają go operacyjnie. Mało lekarzy decyduje się na coś takiego, ale zdarzają się wyjątki. Mój kolega obiecał, że dowie się wszystkiego i da mi znać. I wtedy to już będzie tylko zależało od Ciebie, czy chcesz spróbować.
- Jeżeli będzie tylko taka możliwość to oczywiście, że tak - odpowiedziałam a w moim sercu od razu pojawiła się nadzieja.
- To dobrze, bo pamiętaj dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.
To mamy kolejny, mam nadzieję, ze wam się spodoba. Trochę
zamieszania wprowadzone, ale spokojnie wszystko wedle planu :)
Rozdział jak zwykle cudowny. Kuraś to niesamowity przyjaciel,a Matt to dupek. ;( Czekam oczywiście na więcej i fajnie, że schorzenie Olki da się wyleczyć.Pisz więcej , bo naprawdę robisz to świetnie ;) Czekam na ciąg dalszy i jak zwykle zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńZakochalam sie <3 Pochlonelam caly blog i czekam na ciag dalszy. http://www.od-wroclawia-po-marzenia.blogspot.com Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuń