"Irytowały mnie jego wady i w taki sposób powstały między nami subtelne więzy, z których zdałam sobie sprawę dopiero po ich zerwaniu." - Josheph Conrad
-NIESPODZIANKA - usłyszałam, a po chwili zobaczyłam moich znajomych łącznie z siatkarzami Skry wraz z partnerkami w mieszkaniu Aleksa i Kostka. Od razu zrobiło mi się lepiej, kiedy okazało się, że nie obecność chłopaków na urodzinach była tylko głupim żartem mojego chłopaka. Byli wszyscy dosłownie wszyscy moi znajomi których chciałabym widzieć na moich urodzinach kiedy sama bym je organizowała.
- Dziękuję - szepnełam do ucha Aleksowi i pocałowałam go w policzek.
Potem oczywiście rozpoczęło się obowiązkowe składanie życzeń, których tak bardzo nie lubiłam. Kiedy w końcu wszyscy się odliczyli zaczęliśmy się bawić. Jak się okazało później Natalia z Kamilą przygotowały listę gości. No tak, a ja przez chwilę myślałam, że to może jednak Alek zna mnie tak dobrze. Mimo wszystko byłam w ciężkim szoku, bo urodziny były dopięte na ostatni guzik, począwszy od jedzenia a skończywszy na muzyce. Tego nie spodziewałam się po Serbie. Impreza była idealna, poza kilkoma wypadkami, ale to był nieodłączny element. Chwilę przed 6 wszyscy opuścili mieszkanie Serbów, a my zabraliśmy się za sprzątanie. W pewnym momencie Aleks usiadł na podłodze i oznajmił, że już nie ma siły na sprzątanie. Powiedziałam mu żeby poszedł do łóżka. Tak też zrobił, ale nie byłby sobą gdyby nie zrobił czegoś głupiego. Tym razem przerzucił mnie przez ramie i zaniósł mnie do sypialni.
- Podobało się? - zapytał, oparty na rękach tuż nad moją głową.
- Strasznie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- To chyba należy mi się nagroda - oznajmił i zaczął powoli rozpinać suwak na boku mojej sukienki, a ja wpiłam się w jego usta.
Kiedy zostaliśmy w samej bieliźnie zobaczyłam jakiegoś nieznajomego chłopaka, a obok niego dziewczynę stojących w drzwiach.
- Aleks - szepnęłam - Aleks, ktoś tam stoi.
- Przepraszam, że przeszkadzam - powiedział wysoki brunet.
- Neven! Lena! - krzyknął Atanasijevicz - przecież mieliście być dopiero 3-ego.
- Jest 3-ci - oznajmiła dziewczyna.
- Racja - przytaknął zakłopotany Aleks drapiąc się po włosach - Ola, to jest mój starszy brat i jego dziewczyna. Neven, Lena, a to jest moja dziewczyna.
- Miło mi poznać - powiedziałam i podałam im rękę.
Pora na poznawanie brata Alka była idealna, a mój strój jeszcze lepszy. Przecież Serb nie mógł mi powiedzieć, że jego brat przyjeżdża. Nie mógł, bo sam zapomniał. Na szczęście oni się tym zbytnio nie przejęli i po chwili skierowali się do kuchni. 'Jeszcze do dokończymy' szepnął mi Aleks do ucha z tym swoim uśmiechem kiedy zakładałam bluzę.
- Co tu taki bałagan? - zapytał brat Aleksa kiedy weszliśmy do kuchni.
- Impreza była - oznajmił mój chłopak - urodziny Oli.
- Urodziny Twojej dziewczyny, a Ty nam nic nie mówisz? Nawet prezentu nie mamy - powiedziała Lena.
- Nie ważne - wtrąciłam się - jak chcecie to mamy szampana to możemy otworzyć.
- No jasne! - krzyknęli chóralnie Atanasijeviczowie.
- A Tobie nie wystarczy? - zapytałam Alka a on tylko przecząco pokiwał głową i otworzył kolejnego tego dnia szampana. Oczywiście odśpiewali mi sto lat, tylko, że trochę ciszej, bo nie chcieli obudzić Konstantina i Jeleny którzy już od dobrych 2 godzin smacznie spali. Dokończyliśmy butelkę, a potem trafiłam do łóżka, w sumie nie wiem jak, chyba zostałam zaniesiona przez Aleksa, bo byłam tak zmęczona i wtulona w loczka zasnęłam.
Obudziły mnie dźwięki dobiegające z łazienki. Ktoś wymiotował. 'Pewnie Aleks' - pomyślałam, bo na imprezie się nie oszczędzał. Odruchowo przesunęłam rękę w miejscu gdzie powinien spać Alek i ku mojemu zdziwieniu on tam był. Jeżeli mój chłopak leży obok mnie to nie może być w łazience. To było dość logiczne. To kto tam był? To pytanie nie dałoby mi zasnąć, dlatego też zarzuciłam bluzę i poszłam do łazienki.
- Chyba żałowałaś mi tego szampana - powiedział Neven kiedy mnie zobaczył w drzwiach i oparł czoło o sedes.
- Jak widać - odpowiedziałam - pójdę zrobić ci herbatę.
Wyszłam do kuchni i zaparzyłam napój, wierzyłam że gorzka herbata mu pomoże. Sama sobie to zawsze wmawiam.
- Żartowałem z tym szampanem - oznajmił starszy Atanasijevicz kiedy przyniosłam mu herbatę - po prostu moje parę godzin po locie samolotem nie należą do najlepszych, słabo znoszę podróże.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziałam siadając na podłodze.
- Nie musisz ze mną siedzisz, rzygający facet nie jest najlepszym widokiem - rzucił Neven.
- Twój brat zdążył mnie do tego przyzwyczaić - zakomunikowałam uśmiechając się.
- Aż tak źle? - zapytał - długo się znacie?
- Znamy się odkąd jest w Bełchatowie, ale powiedzmy, że nie przepadaliśmy za sobą. Dopiero po jego rozstaniu z Mariną poprawiło się między nami. I jakoś tak wyszło, że od lutego jesteśmy razem. - opowiedziałam mu w trzech zdaniach wydarzenia z ponad roku.
- Mam nadzieję, że nie jesteś taka jak Marina. Nie, nie. Ona nie siedziała by z prawie nieznajomym rzygającym facetem w kiblu. - zaśmiał się - liczę, że go nie zranisz. Wiem, że łazienka nie jest najlepszym miejscem na takie rozmowy, ale on ciężko przeszedł to rozstanie i mam nadzieję, że będziecie ze sobą szczerzy i do czegoś takiego jak z Mariną nie dojdzie.
- Obiecaliśmy sobie, już na samym początku, że jeżeli kiedyś tam znajdziemy sobie kogoś innego to nie będziemy się oszukiwać tylko powiemy to sobie. Chociaż mam nadzieję, że taka sytuacja się nie zdarzy.
- Trzymam kciuki - oznajmił.
Siedzieliśmy jeszcze trochę w łazience, bo Neven nie czuł się na tyle pewnie żeby pójść do pokoju. W sumie w wielu rzeczach byli podobni z Alkiem, ale w jeszcze większej ilościach spraw różnili się jak woda i ogień. Kiedy opuściliśmy łazienkę poszliśmy do salonu brunet coś jeszcze mi opowiadał, ale nie byłam w stanie się skupić i usiadłam na sofie po czym momentalnie zasnęłam.
Budząc się poczułam czyjąś rękę na mojej twarzy. Skrzywiłam się i zdjęłam rękę Nevena który leżał obok mnie. Kiedy wstałam z sofy jak z ziemi wyrósł Aleks. Był wyraźnie zdziwiony tym co zobaczył przed chwilą.
- Chciałem, żebyście się poznali, ale nie aż tak dobrze - powiedział Atanasijevic
- Wzięłam sobie to do serca, i wyszło jak wyszło - rzuciłam i zaśmiałam się - twój brat miał ciężką noc.
- Czyżby randka z sedesem? - zapytał.
- Dokładnie - odpowiedziałam i poszłam do sypialni gdzie chwile później zasnęłam przy boku już tego właściwego Atanasijevicza.
Popołudnie spędziliśmy we czwórkę na basenie, a wieczorem mieliśmy iść do jakiejś restauracji, ani ja ani Aleks nie wiedzieliśmy po co, ale tak chciał jego brat i dziewczyna. Tak więc około 19 siedzieliśmy w lokalu zamawialiśmy kolacje. Lena nerwowo spoglądała na Nevena, a on zachowywał spokój.
- Słuchajcie, myślimy, że to jest najlepsza okazja żeby wam to powiedzieć - zaczął brat Aleksa kiedy skończyliśmy jeść - będziecie pierwszymi osobami po naszych rodzicach którzy się o tym dowiedzą.
- Ale rozwiń się - ponaglił go Aleks.
- Zaręczyliśmy się tydzień temu - wypaliła Lena.
- I ustaliliśmy datę ślubu na maj przyszłego roku - dodał po chwili Neven.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie znałam ich prawie w ogóle ale można było dostrzec, że tworzyli na prawdę zgraną parę. W pewien sposób im zazdrościłam. Ślub - piękna biała suknia, gołębie, cała magiczna oprawa, i co najważniejsze kochający narzeczony czekający przy ołtarzu. Chyba o takim dniu marzy każda dziewczynka i kobieta. Ja też. Jednak to nie był koniec atrakcji na dzisiejszego wieczoru. Starszy Atanasijevicz oznajmił, że już teraz chciałby poprosić Aleksa żeby został jego świadkiem. Oczywiście Alek mu nie odmówił, widziałam w jego oczach jaki jest z tego dumny. Nasz wieczór zakończyliśmy w klubie bawiąc się do późnych godzin nocnych.
Rano narzeczeni oznajmili nam, że korzystając z okazji, że są w Polsce muszą jeszcze odwiedzić dziadków Leny którzy są Polakami. Tak więc chwilę przed 13 zostaliśmy w mieszkaniu Serbów sami, bo Kostek gdzieś pojechał. Mogliśmy sobie poleżeć i się zrelaksować jednak nie. Aleks zaczął niewygodny dla mnie temat. PlusLiga skończyła się ponad tydzień temu i co za tym idzie za chwilę będzie zaczynał się sezon reprezentacyjny więc Aleks powinien być za tydzień w Serbii na zgrupowaniu kadry. Nie lubiłam o tym rozmawiać, bo Atanasijevicz chciał żebym z nim poleciała i nie był w stanie zaakceptować tego, że jeszcze nie skończył się rok akademicki. I każda nasza rozmowa na ten temat kończyła się kłótnią. Tak też było tym razem, zgarnęłam swoje rzeczy i wsiadłam do auta kierując się w stronę Łodzi. Robił się coraz bardziej zaborczy a mi to nie pasowało. Wiedziałam o tym, że Alkowi zależy na tym, żebym była z nim w Serbii i mi też zależało żeby być obok niego, ale jednak musiałam zaliczyć sesje, a przecież wie o tym, że jest to dla mnie ważne. A do niego nie przemawiało nawet to, że dojadę do niego w lipcu.
Kiedy przyjechałam do domu okazało się, że nikogo nie ma poza Koki która przywitała mnie głośnym szczekaniu i drapaniu po łydkach. No tak, taka radość. W końcu się prawie trzy dni nie widziałyśmy. Gdy się uspokoiła zaległam razem z nią na kanapie i zaczęłam oglądać jakiś beznadziejny program, a moje powieki stawały się coraz cięższe.
- Ola, nie chciałam Cię budzić ale ktoś na Ciebie już czeka dłuższą chwilę - zakomunikowała moja mama kiedy otworzyłam oczy.
- Kto? - zapytałam nie do końca jeszcze kontaktując.
- Alek - odpowiedziała - pokłóciliście się? Aleks nie chciał mi nic powiedzieć.
- Później Ci opowiem - oznajmiłam - gdzie jest?
- Siedzi na balkonie.
Wstałam i leniwym krokiem zaczęłam iść w stronę gdzie siedział loczek. Chyba nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Pewnie i tak nie odpuści i nasza rozmowa zakończy się na kolejnej kłótni o to samo. Ale trzeba być dzielnym. Kiedy wyszłam na balkon Serb od razu wstał.
- Przepraszam. - szepnął podchodząc do mnie -Kocham Cię strasznie i nie chce się z Tobą kłócić. - no to chociaż w tym jednym się zgadzamy - przyjedziesz do mnie po sesji, dobrze?
- Jasne głupku - oznajmiłam i przytuliłam się do niego - tak trudno było dojść do takiej decyzji?
- Nie chce Cię zostawiać. Za dobrze mi tu z Tobą - powiedział całując mnie w czoło.
- Wyjedźmy na mazury, na łódkę, na kilka dni - rzuciłam.
Kilka chwil później oznajmiałam razem z Alkiem rodzicom nasz pomysł. Nie byli do końca przekonani czy poradzimy sobie z Aleksem na łódce. Mimo to, że miałam sternika to nie miałam okazji się wykazać swoimi umiejętnościami przed rodzicami. Po wielu obietnicach, że będziemy ostrożni zgodzili się i tata dał mi kluczyki od łódki.
Tak więc rano zaczynamy wcześniejsze wakacje.
Coś tam, jakoś tam wyszło. Po wielu staraniach. Wiem, że może zbyt wiele się nie dzieje, ale dajcie mi jeszcze jeden rozdział i dopiero się zacznie. Obiecuję ;)
Jeżeli będę miała czas to rozdział pojawi się w najbliższym tygodniu. Ale to się okaże
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale u góry strony możecie zobaczyć nowe zakładki, zajrzyjcie jeżeli macie ochotę.
Po raz kolejny oznajmiam, że szukam kogoś do nowego opowiadania. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz