'Pamiętasz przecież, przyjacielu, te wszystkie dni, nadzieję tak wielką, że aż bolała, i zwątpienie, które korzystało z najmniejszego wyczerpania, żeby przyjść i zabić nadzieję.' - Halina Poświatowska
Majowe popołudnie było idealne na spacer z psem. Przechadzając się podjęłam decyzję, że nie pójdę na mecz, tak bedzie lepiej. Zdecydowane. Chwilę później usłyszałam melodie 'Snow' RCHP która oznajmiała, że ktoś do mnie dzwonił, na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Natalii.
- Cześć Olcia - odezwała się kiedy odebrałam - o której po mnie przyjedziesz?
- Mam po ciebie przyjeżdzać? Gdzie? - zapytałam zdziwiona.
- Jestem u rodziców i Aleks powiedział, że jak bedziesz jechała mecz to mnie zabierzesz. - oznajmiła.
- Ale ja nie idę na mecz, i nie próbuj mnie przekonać, myślę, że jesteś w stanie się domyślić dlaczego nie chce iść - powiedziałam stanowczym głosem - jak chcesz to dam Ci samochód.
- Nie okej, dam sobie radę - zakomunikowała i zakończyłyśmy rozmowę.
Atanasijevicz chciał się zabezpieczyć, bo wiedział, ze nie będę chciała iść na i był przekonany, że nie będe w stanie odmówić Natalii a tu taka niespodzianka. Dosłownie moment po skończeniu myśli usłyszałam ponownie mój dzwonek, tym razem był to Serb.
- Ale sobie to wymyśliłeś - zaczęłam.
- Coś mi nie poszło - oznajmił, a ja już widziałam jak robi tą swoją minę kiedy jest zakłopotany.
- Tak średnio - powiedziałam - nie idę na mecz, przepraszam.
- Ola proszę Cię, wiesz że ten mecz jest dla mnie bardzo ważny, jeżeli wygramy to odgryziemy im się za LM, a z Tobą to jakoś tak wszystko łatwiej.
- Przecież wiesz dlaczego nie chce iść.
- Wiem, ale idziesz dla mnie czy dla niego?
- Idę dla Skry - oznajmiłam, a po chwili dodałam - dla Ciebie.
- Tak więc własnie, w torbie masz wejściówkę, przyjedz wcześniej na nasz trening.
- Postaram się.
Tak więc po raz kolejny musiałam zmienić swoją decyzję. Mecz miał rozpocząć o 16, dlatego ubrana w koszulkę meczową Aleksa około 14 ruszyłam w stronę Atlas Areny zahaczając o dom rodziców Natalii.
Dzięki specjalnym wejściówką mogłyśmy wejść na boisko. Kiedy przechodziłyśmy przez kolejny sektor moim oczom ukazały się niebieskie stroje, mój wzrok utkwił na siatkarzu z numerem 1 na koszulce. Anderson odwrócił się w moją stronę, a ja wtedy chciałam zrezygnować i wyjść z hali. Powstrzymała mnie moja przyjaciółka mówiąc, że nie będę z nim rozmawiałam, że idziemy do Skry. I tak też zrobiłyśmy. Matt był przekonany, że idę do niego, jego mina kiedy przywitałam się z Aleksem była niedopisania. Mimo to, że Amerykanin nie zamierzał podejść do nas denerwowałam się samą jego obecnością.
Mecz rozpoczął się punktualnie. Przez dłuższą chwilę wydawało mi się, że Anderson kieruje wszystkie swoje zagrywki na Serba. Wcale mi się nie wydawało, robił to celowo. Jednak okazało się, że Aleks dzisiaj radzi i Amerykanin zrezygnował. Potem gra Matta wyglądała fatalnie, atakował w aut albo był blokowany. Po serii nieudanych akcji w wykonaniu Amerykanina, trener zdecydował się go ściągnąć z boiska. Kiedy Anderson stał w kwadracie dla rezerwowych czułam jak jego oczy cały czas patrzą na mnie co strasznie mnie krępowało. Ale po chwili przestałam o tym myśleć, bo gra robiła sie coraz bardziej zacięta.
Dwugodzinne spotkanie doprowadziło do tie-breaka, widziałam jak Skrzaty są już zmęczone. Nie było się co się dziwić 3 sety skończyły się po zdobyciu ponad 30 punktów przez oba zespoły.
Kibice dawali z siebie wszystko, tak samo jak chłopaki. Atmosfera była taka jak nigdy, wydawało mi się, że cała Łódź, ba! Pół Polski nas słyszy. Przez chwilę myślałam, że ten mecz się nie skończy, ale ostatni atak należał do mojego chłopaka, włożył wszystkie siły i zaatakował w boisko! Set zakończył się wygraną Skry 20 do 18. Mimo to, że było tak zwane spotkanie 'o nic', to wywołało pewnie wiele emocji, przez to, dwa miesiące wcześniej to właśnie Zenit wygrał ze Skrą finał Ligi Mistrzów.
Chłopaki dawno się tak nie cieszyli, z resztą kibice też. Głośno krzyczeli 'Dziękujemy', a chłopaki podeszli do nich i zaczeli wraz z nimi się cieszyć. Kochałam ich właśnie za taki kontakt z kibicami. Po chwili gestem ręki Aleks z Bartkiem zawołali nas do Siebie.
- Widzisz udało się - powiedziałam i pocałowałm Aleksa.
- Bo ty tu byłaś - oznajmił i wziął mnie na ręce - Ola, chłopaki idą świętować wygraną i nie przyjdą do Ciebie na urodziny.
- To idz też, przecież nie będę zła, odbijemy sobie to później - zakomunikowałam mimo to, że w środku było mi mega przykro, że ich nie będzie, i liczyłam, ze Serb zostanie ze mną.
- Nie ma opcji - powiedział - raz w życiu kończy się 22 lata. Poczekaj na mnie przed halą, pojedziemy do Ciebie, ogarniesz się, i zabiorę Cię w fajne miejsce.
Grzecznie wykonałam polecenie mojego chłopaka, nie miałam pojęcia co on sobie zaplanował, ale stwierdziłam, że mu zaufam. Kiedy otwierałam drzwi, aby wyjść na moim ramieniu poczułam czyjąś rękę. 'Pewnie Aleks - pomyślałam'. Jakie było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że to był Anderson.
- Daj mi chwilę, chce ci coś wytłumaczyć - zakomunikował kiedy tylko się odwróciłam.
- Matt, błagam Cię nie jestem jeszcze gotowa na tą rozmowę, nie chce żebyś mi cokolwiek tłumaczył. Są moje urodziny, proszę Cię nie spraw, żeby dzień który do tej pory jest dla mnie dobry skończył się źle.
- Wiesz, że tego nie chce - oznajmił, i widziałam, że jego oczy się zaszkliły - nie będę Ci nic tłumaczył, jeżeli nie chcesz.
- To dobrze, może kiedyś przyjdzie czas. Albo i nie - powiedziałam.
- Mam coś dla Ciebie. Wiem, że nie mogłaś tego długo znaleźć. - oznajmił - wszystkiego najlepszego i przepraszam.
- Ale nie musiałeś.
- Musiałem, zobacz czy będą dobre.
Zajrzałam do torby i zobaczyłam w niej buty do gry w siatkówkę. Miał racje, szukałam ich bardzo długo. Ten sam model kupiłam sobie kiedy dostałam powołanie do kadry, ale niestety przeżyły już swoje i zginęły śmiercią naturalną. Uśmiech momentalnie pojawił się na moich ustach.
- Dziękuję, ale nie wiem czy kiedykolwiek w nich zagram.
- Zagrasz, słyszałem, że zaczynasz leczenie we wrześniu.
- Widzę, że masz dobrego informatora - oznajmiłam.
- Niezmienny od kilku lat - zakomunikował i zaśmiał się.
- Dziękuję jeszcze raz - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Sama nawet nie wiem czemu, to był jakiś impuls. Tak chciało serce, ale kiedy mózg się zorientował szybko się od niego oderwałam. - muszę isć, Aleks na mnie czeka. Cześć
- Jesteś z nim szczęśliwa? - zapytał.
- Bardzo - odpowiedziałam bez chwili zawahania patrząc w jego oczy i odeszłam.
Przy moim samochodzie czekał na mnie Aleks. 'Co tak długo? - zapytał kiedy podeszłam'. 'Nieważne - odpowiedziałam krótko ucinając rozmowę.'
Dojechaliśmy do mojego domu, a Serb zaczął buszować w mojej szafie i naszykował mi rzeczy w które powinnam się ubrać. Twiedził, że nie może mi zdradzić w gdzie idziemy wiec nie będę wiedziała w co ubrać. Atanasijevicz na dzisiejszą okazje wybrał dla mnie morską sukienkę, czarną kurtkę i czarne buty, które kupił mi specjalnie na tę okazję. Widząc moje obuwie wyśmiałam go i kazałam mu wrzucić do torby moje ulubione czarne conversy, i tym razem to on grzecznie wykonał moje polecenie, a ja poszłam się wykąpać. Kiedy stałam pod prysznicem dołączył do mnie Aleks. ' Po co marnować wodę - rzucił w moją stronę'. Dobrze wiedziałam, że nie o to mu chodzi.
- Na nic nie licz - oznajmiłam gasząc jego zapędy.
- Ale Ola, dzisiaj tak ładnie grałem - powiedział.
- Bywało lepiej - zakomunikowałam i wyrzuciłam go z łazienki.
W 'tajemnicze mniejsce' Aleks prowadził samochód, a mi kazał założyć opaskę na oczy, żebym nie wiedziała gdzie jedziemy. Obiecywał, że nie wykorzysta tego, ze mam zasłonięte oczy. Jechaliśmy prawie godzinę, według mojego instynktu. Zaczęłam się już niecierpliwić, a Aleks oznajmił, że zaraz bedziemy na miejscu. Wprowadził mnie do jakiegoś budynku potem do windy, a kiedy dojechaliśmy na odpowiednie piętro weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Wtedy zakomunikował, że zdejmie mi opaskę. I zaczął powoli odliczać. 3....2....1.... i NIESPODZIANKA!
Kolejny rozdział, powstał w sumie szybciej niż się spodziewałam, zdarzenia dotyczące imprez sportowych opisanych wyżej nie miały miejsca, żeby nie było wątpilwości.
Jak tam święta, brzuchy pełne? Mam nadzieję, że sylwester wam się udał! I życze wam wszystkiego co najlepsze w 2014.
2014 please be good for me!
Gotowi na kibicowanie naszym dziewczynom w eliminacjach do MŚ? Ja mam to szczęście i będę na jednym a może i na dwóch meczach osobiście.
Przypominam, że poszukuje chętnej osoby do opowiadania, piszcie w komentarzach albo na meila :)
Ooo.! Jaki ten Matt słoodki.!*.* A Alka nadal do końca nie trawię.-,- Ale cóż... miejmy nadzieje, że to jednak Anderson będzie wybrankiem jej serca...;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego.!:***
~Ann
wspaniały rozdział, ogólnie blog miazga, bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na więcej ;3
OdpowiedzUsuń